środa, 21 marca 2012

Rozdział 30

*Izabela*
Gdy już tak słodko spaliśmy, obudził nas potężny huk.
Okazało się, że spadł wazon, obok którego chodził kot Zayn'a.
Jak zwykle ja musiałam posprzątać, bo tym słodko-śpiącym królewnom i królewiczom nie chciało się
ruszyć czterech liter i mi chociaż pomóc, a nie mogłam tego tak zostawić, ponieważ jeszcze
by ktoś wszedł na roztłuczoną porcelanę i zrobił sobie krzywdę...
Nagle odezwał się znajomy głos...
-Co ty robisz ?- zapytała zaspana Karolcia, którą obudził spadający na podłogę wazon.
-Sprzątam śpiochu. Idź spać.- powiedziałam.
-Okej.- powiedziała, po czym już smacznie chrapała.
Następnego dnia, zostałam bardzo brutalnie obudzona przez dziwnie ubranego Harry'ego...
Miał na sobie jakieś szaty i mówiąc szczerze, wyglądał jak ksiądz.
Potem przyszli wszyscy do mojego i Harry'ego pokoju. Wyglądali prawie tak samo...
Aż się wystraszyłam.
-Co wy macie na sobie ?- zapytałam
-To są szaty, które nosi się w Indiach. - powiedział Zayn.
-A  muszę to zakładać ? - powiedziałam.
-No jasne, że tak. Zrób to dla Zayn'a. A poza tym nam się to podoba.- powiedziała Karolina.
-Albo dla mnie ! - krzyknął Harry.
-No już dobrze, dobrze. - powiedziałam, po czym musiałam założyć to dziwne "coś". Okazało
się, że to ładnie wygląda i mi nawet pasuje...
Potem poszliśmy na drobne zakupy. Musiałam namawiać na to przez godzinę dziewczyny.
I tak one sie nie zgodziły... Poszedł ze mną Harry, który już wcześniej był w Jaipur.
-O jeny ! Nie wierzę ! - krzyknęłam.
-W co ?- zapytał.
-Zobacz, widziałam te szpilki na necie. Są strasznie drogie, ale śliczne. Zastanawiam się czy sobie je kupię...- powiedziałam.
Po 1 minucie... Nieee, za drogie.
-No to co idziemy dalej czy już do domu. Kupiłaś sobie sporo rzeczy.- powiedział Harry, cały obpakowany
moimi zakupami.
-Do domu kochanie, widzę, że jesteś zmęczony. Daj te torby. -powiedziałam.
-Nie ! - krzyknął z miną najwścielkejszego psa.
-No dobrze już dobrze. - powiedziałam klepiąc go po ramieniu.
Z racji te go, że Harry nie chciał iść do domu, poszliśmy nad rzeczkę.
Położył wszystkie torby na piasku. Oby dwoje weszliśmy do wody, mocząc te długie odzienia.
Zauważyliśmy wołającego nas po angielsku kolesia ze słoniem...
Harry powiedział, że ma dla mnie niespodziankę, a mianowicie przejażdzkę na słoniu.
Nasze, a raczej moje zakupy wziął ten niski pan z szarą i długą brodą.
Położył je na drugim sloniu. W końcu dotarliśmy do domu, w którym czekali na nas wszyscy.
Gdy weszłam, zawołałam dziewczyny, ponieważ kupiłam im drobne upominki.
Karolinie bransoletkę z muszelek, a Patrycji Naszyjnik.
Były bardzo zadowolone. Pochwaliłam się im moimi nowymi zdobyczami.
Nagle do pokoju wszedł Harry.
-Dziewczyny my idziemy się przejść.- powiedział.
-Okej - odparłyśmy hurem.
Nie było ich już dobre  trzy godziny. Zaczęłyśmy coś podejrzewać.
W końcu usłyszałyśmy klucz przekręcający się w zamku.
To byli oni.
- Co tak długo ? -zapytałam.
- A co tęskniłyście ? - powiedział Lou.
- No jasne. - powiedziałyśmy.
- Mamy dla was prezenty, napewno się spodobają. - powiedział Zayn.
- Jakie? - zapytała zaciekawiona Patrycja.
- Izabela to dla ciebie. - powiedział Harry wyjmując te boskie szpilki.
- O M G !- krzknęłam.- przecież one sa strasznie drogie.- powiedziałam zaszkokowana.
- Dla ciebie wszystko skarbie. - powiedział przytulając mnie.
*Patrycja*
Nagle Louis wyjął piękny zestaw biżuterii z chanell. Wiedziałam, że chanell jest strasznie drogi i nie mogłam
uwierzyć własnym oczom jak to ujrzałam.
-Dziękuję kochanie ! - krzyknęłam całując go  w usta.
*Karolina*
Ja na końcu otrzymałam swój prezent. Dostałam od mojego ukochanego 2 bejsbolówki.
Były śliczne. Jedna szara, a druga żółta. Byłam strasznie szczęśliwa.
-Dziękuję skarbie ty mój !- powiedziałam tuląc sie do niego.
-Nie ma za co dla ciebie wszystko słońce. - powiedział całując mnie w czoło.
*Izabela*
-Już dosyć tych czułości dzieci. - powiedziała mama Zayn'a ze śmiechem. - jest już kolacja.
-Już idziemy mamo- powiedział Zayn.
Gdy zeszliśmy do jadalni, ujrzeliśmy bardzo obfitą i bogatą w różnorodne owoce, kolację.
Mama Zayn'a przygotowywała jeszcze danie główne.
-Harry pomożesz mi ? - zapytała.
-Owszem, przecież jestem w tym znakomity.- powiedział.
-Mój urodzony kucharz. - powiedziałam po czym mnie objął.
Mama Zayn'a wraz z Harry'm przygotowali razem pyszną zupę warzywną. Gdy tak jedliśmy nagle na stół
weszła jakaś małpka. Wiedziałam, że w Indiach dozwolone jest mieć małpy w domu.
Zaczeła mnie łaskotać po plecach. Weszła mi na głowę, po czym Harry zdjął ją mówiąc:
-Nie dobra Candy.
-Jaka śliczna.- powiedziałam i wzięłam ją na ręce. Ona zaczęła usypiać jak małe dziecko.
Była jeszcze malutka. Miała nawet pampersa ! To było takie słodkie. Nagle zasnęła.
-Isabelle, jeśli możesz, oderwij się skarbie na chwilkę od jedzenia i zanieś Candy do jej łóżeczka.- powiedziała mama
Zayn'a. Pomyślałam : ' co ta małpka ma nawet swoje łóżko?!', aczkolwiek nic nie mówiłam, ponieważ ZANIEMÓWIŁAM.
-Tak, oczywiście. Pokoik na górze, w państwa pokoju ? - zapytałam.
-Tak, dziękuję.- powiedziała mama Zayn'a.- ta małpka cię lubi, ponieważ usypia tylko na rękach tego
kogo na prawdę kocha- powiedziała.
-To świetnie - odparłam po czym wstałam delikatnie od stołu, aby nie budzić maleństwa.
***
I zaraz 31 <3

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz