czwartek, 22 marca 2012

Epilog.
~~Narrator~~
Pogrzeb Isabelle odbył się 29 listopada. Przyszli wszyscy jej znajomi.
Mama tragicznie zmarłej dziewczyny wpadła w depresję. Nie mogła dojść
do siebie, po tym, co się stało.
Jej ukochana córka rzuciła się z mostu, po to, aby być ze swoją
miłością. Wiedziała, że będzie jej tam lepiej. Pogrzeb Harrego
odbył się w tym samym dniu, ale o innej godzinie. Groby były
położone obok siebie. Patrycja i Karolina zostały pochowane na tym
samym cmentarzu co Izabela i Harry. Jego ciało przewieziono
do Polski. Tak chciała jego mama. Rodzicielka Izy, zaczęła pisać
list. Przed tym zażyła pudełko tabletek. Ręka zaczęła odmawiać
jej posłuszeństwa. Skończyło się na słowach: ' Przepraszam, ale
nie wytrzymałam tego dłużej. Musiałam to zrobić. Wybaczcie.' List skierowała
do rodziny, która miała następnego dnia przyjechać.
Nie mogła już poruszać ręką. Spadła z łóżka, prosto na
podłogę. Nie podniosła się już nigdy ... Gdy rodzina przyjechała
uchylając drzwi wszyscy zobaczyli ją martwą. Odczytali list, z łzami
opadającymi na ich policzki. Nie ścierali ich. Pozwalali by swobodnie
jak strumyk spłynęły im po twarzy. 

KONIEC.

***

No to koniec opowiadania. Fajnie pisało się to. Pozdrawiam wszystkich, którzy czytali to, co piszemy. Epilog mógł być dłuższy, ale nie mam czego wymyślić.  Dziękujemy za wszystkie głosy, za obserwatorów, i komentarze. Nawet te złe. Miło nam, że chociaż nielicznym podoba się nasze opowiadanie.
Nowe opowiadania :))

Rozdział 33

 Włącz przed czytaniem: http://www.youtube.com/watch?v=so6ExplQlaY
Rozdział 33
*Izabela*
Gdy rzeczy zostały spakowane, postanowiliśmy po raz ostatni przejść się wspólnie po miasteczku.
Wszystko wydawało się kolorowe, dopóki
Zayn nie zaczął opowiadać, że niektórzy męszczyźni nie szanują
tam kobiet. Nikomu się to nie spodobało.
Po trwającym trzy godziny spacerze, wróciliśmy padnięci do domu.
Postanowilismy się jeszcze trochę przespać przed wyjazdem na lotnisko.
Podróż do UK przecież nie będzie trwała
tak krótko. W końcu po naszym śnie, przyjechała po nas taksówka, którą udaliśmy się na lotnisko.
Trochę szkoda było nam opuszczać Jiapur, ale przecież nasze miejsce było w Londynie...
Nigdy nie zapomnimy Indii. To była niesamowita przygoda.
Już wchodziliśmy do samolotu po schodach,
gdy nagle rozpadał się ulewny deszcz. Harry szybko dał mi swoją bluzę, abym się nią okryła.
Tak samo było z dziwczynami. Jak usiedliśmy na swoich miejscach, włączyłam swojego ipad'a,
z którego słyszałam piosenkę 'More Than This'.
W końcu pogrążyłam się w głębokim śnie...
Nagle Harry obudził mnie, mówiąć, że w samolocie są turbulęcje, ponieważ jest burza.
Wszyscy się
wytraszyli, ale zachowywali spokój. Nagle samolot zaczął gwałtownie spadać. Wszyscy panikowali
i zaczęli krzyczeć. W końcu uderzył o ziemię. Straciłam przytomność.
Od razu zobaczyłam
słuzby ratownicze. Zostałam przetransportowana do szpitala.
Tam podali mi kroplówkę i powiedzieli, że
mam wstrząs mózgu. Dowiedziałam się tam, że moi nalepsi przyjaciele czyli: mój chłopak- Harry Styles,
Louis Tomlinson, Zayn Malik, Patrycja i Karolina nie przeżyli.
Niestety... pogrążyłam sie w smutku i samotności.
Zaczęłam tęsknić. Gdy wyszłam ze szpitala zapadłam na depresję. J
a i moja mama, a także mamy dziewczyn
pojechały, a raczej wróciły na stałe do rodzinnego karju - Polska.
Gdy byłam już w swoim starym pokoju zaczęły wracać wszystkie wspomnienia...
Jak zaczęłam sie rozpakowywać zobaczyłam, że mam jeszcze bluzę Harry'ego.
Wtedy załamałam się kompletnie. Włączyłam telewizor, a tam:
'Słynna grupa One Direction zginęła w katastrofie samolotu. Przeżyły tylko dwie osoby.'
Wtedy poszłam do łazienki. Wzięłam żyletkę. Na ręce wyryłam sobie napis ' Harry na zawsze w mojej pamięci'.
Po tym poszłam na most i rzuciłam się z niego...  Nie było już czasu na ratunek. Opadłam
na dno... NIe mogłam już dłużej żyć bez przyjaciół i mojej wielkiej miłości.- Harry'ego.
***
No to jeszcze tylko epilog.  Nie wiem dlaczego, ale płakałam przy pisaniu tego rozdziału... ;<

Rozdział 32

*Izabela*
Stałam w korytarzu i przyglądałam się Harry`emu. Nie zauważyłam aby robił coś innego niż samą bułkę z masłem.
Ale postanowiłam, że jeszcze trochę go poobserwuję. Nagle Harry odwrócił się a ja próbowałam uciec ale zaczepiłam się
 o jakiś kabel.
- Ha! Wiedziałem, że pójdziesz za mną ! – wykrzyknął Hazza i zaczął mnie łaskotać.
Gdy tak mnie łaskotał a ja prawie się popłakałam ze śmiechu weszła do kuchni mama Zayn`a.
Zaśmiała się i powiedziała :
- Jaka piękna para..będziecie tak tu leżeć czy się podniesiecie?
- Już wstajemy. – powiedział Harry zawstydzony.
- Już nic cię nie boli? – zapytała.
- Już jest wszystko dobrze! Dziękuję. – odpowiedział.
Zerwaliśmy się z podłogi i wzięłam się za śniadanie.
Oczywiście Harry musiał zjeść nieszczęsną bułkę z masłem bo na jakieś inne cuda nie mógł sobie pozwolić.
Mogłoby się pogorszyć a tego byśmy nie znieśli. Ale zapomniałam, że jestem gościem i przebywam teraz w Indiach !
Gdy weszłam do jadalni stół był pełny owoców, kanapek, sałatek i innych. Wszyscy zeszli na dół.
Usiedliśmy i zaczęliśmy pogawędkę o tym jak się spało i były pytania na temat Harry`ego czy już dobrze się czuje.
On mówił, że nic mu nie dolega ale ja wolałam poczekać z zbędnymi smakołykami. Harry wziął bułkę z masłem.
Szkoda mi go było..wszyscy jedzą jakieś surówki i urozmaicone kanapki a on biedny musi zjeść samą bułkę...
Uległam. Położyłam mu ser na bułce a on od razu się uśmiechnął. A to łasuch !
Po śniadaniu poszliśmy do swoich pokoi i łazienek aby się ogarnąć. Umyć się, ubrać, umalować..
czynności niezbędne kobietom. Mężczyźni nawet nie wiedzą jak to jest gdy dziewczyna musi na siebie nałożyć
kilka warstw pudru aby ładnie wyglądać.
*Patrycja*
Umyłam się i ubrałam a gdy wzięłam się za makijaż poczułam czyjeś ręce na biodrach. To był Louis.
Pocałowałam go i choć nadal mnie trzymał zaczęłam się malować. On wyrwał mi pędzelek do pudru.
- Ej ! To moje !
- Bez makijażu wyglądasz lepiej..
Zaczerwieniłam się i Lou to zauważył.
- Widzisz puder ci nie potrzebny. Z tymi rumieńcami na policzkach wyglądasz ślicznie. – powiedział.
- No dobrze, już dobrze ale daj mi przynajmniej umalować usta i rzęsy..
- Na to ci mogę pozwolić..
Wzięłam tusz do rzęs i zaczęłam je malować.
Louis poszedł sobie aby mi nie przeszkadzać bo jakby mnie szturchnął to nie ręczę za siebie.
Gdy już się „wymalowałam”.. - makijaż polegający na błyszczyku i tuszu do rzęs… - poszłam do Karoliny.
Jednak nie zastałam jej samej. To co zobaczyłam..myślałam, że padnę ! Zayn uczył Karolcię gry na trójkącie  !
Zaczęłam się śmiać a Karolina oburzona zapytała :
- Co w tym takiego śmiesznego !?
- No właśnie ! Uczymy się grać na trójkącie! – wtrącił Zayn.
- Dobrze, dobrze! To jak się Karolcia nauczysz to musisz wszystkim zagrać !
Karolina tylko spojrzała na mnie krzywo a ja się śmiałam. Zamknęłam za sobą drzwi i odwróciłam się.
 Ujrzałam Louis`a.
- Lepiej tam nie wchodź. Zayn uczy Caroline gry na trójkącie ! – powiedziałam śmiejąc się.
- Nie przyszedłem do Karoliny i Zayn`a.
Nie miałam pojęcia co to miało znaczyć ale on przyparł mnie do ściany i zaczął mnie całować.
Nie mogliśmy przecież cały czas stać pod drzwiami Karoliny więc poszliśmy do mojego pokoju.
Gdy tak się obściskiwaliśmy nagle przypomniało mi się, że niedługo jest dzień chłopaka. Co ja zrobię !?
- Poczekaj chwilę! Mam ważną sprawę do dziewczyn. – powiedziałam wyrywając się z ramion Louis`a.
On spojrzał się na mnie dziwnie. Żeby nie pomyślał sobie, że nie chcę z nim przebywać pocałowałam go jeszcze raz
i przeprosiłam na chwilkę. Poszłam do Izy bo wiedziałam, że Karolina jak mnie znów zobaczy,
że weszłam do jej pokoju aby się z niej pośmiać to by się na mnie śmiertelnie obraziła.
 Izy też nie zastałam samej. Siedziała z małpką Candy i bawiła się z nią.
Ale chyba jej nie przeszkodzę jak z nią porozmawiam.
- O hej ! Co tam ? – zapytała.
- Hej. Mam do ciebie sprawę a raczej do ciebie i Karoliny ale ona jest zajęta..
- O co chodzi?
- Niedługo dzień chłopaka a właściwie za cztery dni a za dwa wyjeżdżamy.
- Na śmierć zapomniałam ! Jak dobrze, że sobie przypomniałaś..
- No właśnie. Chłopaki to nam ciągle kupują jakieś prezenty a ja zupełnie nie wiem co im sprawić na prezent !
- Poradzimy sobie ale trzeba też naradzić się z Karoliną.
- No dobrze ale ja do nie idę. Jeszcze mnie wywali z pokoju.
- A to dlaczego? – zapytała ze śmiechem Izka.
- Bo Zayn uczy ją gry na trójkącie i strasznie się śmiałam..- powiedziałam z chichotem.
- No dobrze, to ja pójdę.
*Izabela*
Weszłam do pokoju i zobaczyłam Karolinę leżącą na łóżku i Zayn`a grającego na trójkącie.

 Karolina była chyba już strasznie zmęczona tym graniem. Pewnie jej nie wychodziło.
- Dobra już przestanę. – powiedział Zayn widząc Karolcię leżącą z głową w poduszce.
Ja nie wiedziałam czy mam iść do Karoliny czy poczekać aż trochę odetchnie. Ona odwróciła się i zapytała:
- Hej Iza. Co tam?
- Hej. Mam do ciebie sprawę..
Karolina wyprosiła na chwilę Zayn`a a on patrzył podejrzliwym wzrokiem na nas.
Gdy już sobie poszedł jednocześnie powiedziałyśmy :
- Niedługo dzień chłopaka !
Zaśmiałyśmy się a ja zaczęłam:
- Ja kompletnie zapomniałam ale Patrycja mi przypomniała.
- Ja wczoraj już sobie przypomniałam ale wyleciało mi z głowy i wam nie powiedziałam.
Nagle do pokoju weszła Patrycja.
- No więc jak działamy? – zapytała.
- Nie wiem.. chłopakom trudniej kupić niż dziewczynie. Ale musimy coś wymyślić.
Postanowiłyśmy poradzić się mamie Zayn`a .
- Proszę pani.. – powiedziała nieśmiało Patrycja.
- Tak dziewczyny?
- No więc nie długo jest dzień chłopaka a my nie wiemy co im kupić na prezent i chciałybyśmy się pani poradzić..
- Hmm..to poważna sprawa. Ale na pewno da się coś wymyślić. Za dwa dni wyjeżdżacie więc niespodziankę
będziecie musiały zrobić tam a tutaj obmyślić plan..
- A może wyprawimy jakieś przyjęcie?! – wykrzyczała Karolina bez opamiętania.
- Ciii.. chłopaki mogą usłyszeć więc nie krzycz. – wtrąciłam.
- Doskonale. A prezenty to może jakieś perfumy albo coś innego. – podpowiedziała mama Zayn`a. – Na przykładzie
Zayn`a wiem, że zawsze lubił gdy go ktoś przytulał. To był jego ulubiony prezent – przytulanie się co dwie minuty
albo przez cały dzień.
- No to bieżmy się do roboty. Trzeba pozapraszać gości do nas do domu a ich po prostu normalnie „na film”
i będzie okej. Musimy kupić jakieś balony i przyszykować jedzenie ale tym to zajmą się nasze mamy
a my zaprosimy wszystkich i udekorujemy dom oraz kupimy prezenty.
 Trzeba również powiadomić dziewczyny Niall`a i Liam`a. – powiedziałam.
- Tak, właśnie. - szepnęła Karolina tym razem.
Zamyśliłam się na chwilkę. Liam i Niall nie wzięli ze sobą swoich dziewczyn więc jak mamy się z nimi skontaktować..?
Ocknęła mnie Patrycja i poszłyśmy do pokoju. Powiedziałam im o tym o czym myślałam. No i wpadłyśmy na pomysł.
Od czego jest Internet?
Otworzyłyśmy facebooka i zaprosilibyśmy Niall`a do znajomych. Ujrzałyśmy wiele postów od jego dziewczyny Alex.
Weszłyśmy na jej profil i napisałyśmy do niej i przedstawiłyśmy nasz pomysł.
Do Sophie już nie musiałyśmy pisać bo dobrze wiemy, że są przyjaciółkami i pewnie teraz razem spędzają czas.
 Po 20-stu minutach otrzymałyśmy odpowiedź:
„ Doskonały pomysł! My zajmiemy się kupowaniem dekoracji bo wy na razie jesteście daleko.
 Powiadomimy o tym wasze mamy i coś się wykombinuje. Dziękujemy za przypomnienie dziewczyny ! Pozdrawiamy.
Alex i Sophie.”
- Więc musimy tylko kupić prezenty chłopakom.. – powiedziała Patrycja.
***
jeszcze 1 rozdział i koniec opowiadania. piszę epilog :)
papa :*

środa, 21 marca 2012

Rozdział 31

*Izabela*
Gdy już położyłam Candy do małego łóżeczka rozczuliłam się i zaczęłam się jej przyglądać jak małemu bobaskowi ! Taka słodka. Gdy wróciłam wszyscy ucichli. Zayn tylko dał mi znak, żebym robiła to co oni. Dziwnie wszyscy podnieśli głowę do góry i coś mówili. Wyglądało to jakbyśmy się modlili albo coś takiego. Nie wiedziałam co mówić i nie tylko ja. Dziewczyny również były zakłopotane. Najbardziej wstydziła się Karolcia bo to ona jest dziewczyną Zayn`a. Gdy wszyscy przestali mówić, wtedy tata Zayn`a głosił przemówienie swoim językiem.
*Patrycja*
Wsłuchiwałam się z uwagą co mówi ten pan aż nagle usłyszałam śmiech Louis`a. I wiem z czego tak bardzo się śmiał ! W przemówieniu taty Zayn`a usłyszeliśmy słowo „CARROT”. Wszyscy wiemy jak Lou uwielbia marchewki. Zrobiłam się cała czerwona. Wszyscy to zauważyli i zwrócili nam uwagę. Zayn chyba nas zrozumiał i powiedział co znaczy tajemnicze słowo „CARROT”. Okazało się, że nam się tylko przesłyszało choć brzmiało to jak nasze brytyjskie słowo ! Nagle Zayn wstał i ogłosił:
- Za dwa dni przyjadą tutaj moje siostry. Doniyach, Waliyach i najmłodsza Safaa.
- Tak. Ja przyjechałam tu wcześniej ale córeczki miały jeszcze szkołę więc mogą przyjechać dopiero za dwa dni. – powiedziała mama Zayn`a.
- Chętnie poznam siostry Zayn`a. – odpowiedziała zerkając na niego Karolcia.
- Na pewno się polubicie. A teraz siadajmy i dokończmy kolację. – odpowiedział jej.
Jedzenie było smakowite. Jedliśmy ostrygi. Oczywiście Lou musiał wywinąć jakiś numer..jak to on! Przeprosił wszystkich i poszedł ku toalecie. Gdy wrócił, usiadł na krześle. Usłyszałam coś jakby jakieś chrupnięcie. I nie zdawało mi się. Louis usiadł na ostrydze ! To było przezabawne. Wszyscy się śmialiśmy! Nawet tata Zayn`a. I powiedział naszym językiem a przynajmniej próbował :
- Synu, bardzo miłych masz przyjaciół !
- Tak wiem tato! To najlepsi przyjaciele na świecie..no i przyjaciółki a zwłaszcza jedna.. – odpowiedział Zayn.
Wszyscy zwrócili głowy ku Karolinie. Zarumieniła się i odpowiedziała nieśmiało :
- Kocham cię Zayn.
Wtedy wszyscy się zdziwiliśmy. Byłam pod wrażeniem, że Karolina powiedziała to przy wszystkich z tego grona! Mama Zayn`a bardzo była szczęśliwa. Widziałam to po niej. Ciągle się uśmiechała i patrzyła z ogromną troską na swojego syna. Cieszyła się z jego szczęścia i była pewna, że nic złego mu się nie przydarzy .
- Ja ciebie też kocham Caroline. Jesteś pierwszą dziewczyną, która umie mnie pocieszyć i mnie naprawdę rozumie. Inne myślały tylko o tym jak wyglądam i ile mam pieniędzy a nie patrzyły na moją osobowość. Ty nie jesteś taka. – po tych słowach przytuliłam się do Louis`a a Iza do Harry`ego. Ciekawe czy Lou też by mi tak powiedział..
*Karolina*
To co usłyszałam od Zayn`a było urocze. Byłam całkowicie pewna, że nic nas nie rozłączy. Nie wiedziałam co powiedzieć. Żaden chłopak nie wyznałby mi czegoś tak prawdziwego. On zrobił to przy własnych rodzicach. Zaczęto bić nam brawa. Zayn mnie przytulił. Pocałowaliśmy się i wróciliśmy do kolacji. Wszyscy byli już najedzeni z wyjątkiem Harry`ego. On zawsze miał wilczy apetyt i mógł wsunąć tyle ile dusza zapragnie. Zjadł jeszcze dokładkę zupy na ostro ale chyba mu zaszkodziła bo narzekał na bóle brzucha. W końcu wstał z krzesła i pobiegł to toalety. Wcale mu nie zazdrościłam !
*Izabela*
Harry bardzo źle się czuł. Zaczął wymiotować i dostał bólów brzucha i głowy. Nie mogłam na to patrzeć. Gdy już się trochę uspokoił poszłam z nim do pokoju. Rozkazałam mu się położyć bo nie mogłam znieść myśli o tym, że Harry się męczy. Przyniosłam mu szklankę wody. Włączyłam cicho spokojną muzyczkę i cały czas siedziałam przy nim pytając czy czegoś mu nie potrzeba a on odpowiedział:
- Isabelle, niczego mi nie potrzeba. Idź spać bo widzę, że jesteś zmęczona a mną się nie przejmuj. To moja wina. Mogłem tyle nie jeść.
- O nie ! Tego na pewno nie zrobię! Pamiętasz jak zwichnęłam nogę? Cały czas przy mnie byłeś. Nie zostawię cię tutaj samego.
- Pocałowałbym cię ,ale boję się, że mogę cię zarazić.. – odpowiedział.
Po tych słowach uśmiechnęłam się ciepło i nic nie odpowiedziałam. Wyłączyłam już muzykę bo Harry już zasypiał. Poczekałam jeszcze piętnaście minut ale już same zamykały mi się powieki. Chciałam jeszcze poczuwać nad Harry`m ale on powiedział:
- Połóż się koło mnie.. będziemy razem i gdyby się coś stało to chyba usłyszysz..
Już nie miałam siły mówić. Na polecenie Harry`ego położyłam się koło niego.
Następnego dnia rano.
Leżałam w ciepłym łóżku koło chorego Harry`ego i po chwili poczułam coś na nogach. Potem wyżej, i jeszcze wyżej. Okazało się, że to ta mała małpka Candy. Przywitałam się z nią i wstałam z łóżka. Niestety obudziłam przy tym śpiącego Harry`ego.
- Dzień dobry kochanie ! – powiedział jeszcze trochę zaspany z sklejonymi oczami.
- Ty idź spać ! Przyda ci się dobry odpoczynek.. – odpowiedziałam stanowczym głosem.
Dałam małpeczce leżącego banana w koszyczku z owocami.
- Ej ! To mój banan ! – wykrzyknął Harry zbulwersowany.
- Ej ! Ty zdaje się masz grypę żołądkową więc banan ci niepotrzebny. – pouczałam go i byłam z siebie dumna, że nie uległam słodkiemu Styles`owi !
- Ale..ale..
- Żadnego ale !
- No dobrze.. – odpowiedział ale nadal jeździł wzrokiem po pysznym bananie.
- No to jak nie chcesz spać to może zejdziesz na dół? Zaparzę ci melisy i zrobię ci bułkę z masłem.. – zapytałam.
- Sam sobie zrobię ! – powiedział obrażony.
- Ok. ! Jak chcesz..nie nalegam.
Harry spojrzał się na mnie dziwnie. Chyba oczekiwał, że zaprzeczę i sama mu zrobię to śniadanie. Ale skoro z samego rana miał chętkę na banana to śniadanie może sobie sam zrobić jak sam zaproponował. Jednak nie byłam pewna czy zrobi tak jak powinien. Czy przygotuje bułkę z masłem i melisę czy jakieś naleśniki z czekoladą na gorąco ! Postanowiłam, że pójdę za nim.
Harry zmierzał do kuchni. Nikogo tam nie było. Wszyscy jeszcze spali więc Harry miał pole manewru aby podkraść coś z lodówki.
***
Mamy już 31 rozdział.
Cieszę się z naszej liczby wyświetleń :)) <3
Papa
~~Ola.

Rozdział 30

*Izabela*
Gdy już tak słodko spaliśmy, obudził nas potężny huk.
Okazało się, że spadł wazon, obok którego chodził kot Zayn'a.
Jak zwykle ja musiałam posprzątać, bo tym słodko-śpiącym królewnom i królewiczom nie chciało się
ruszyć czterech liter i mi chociaż pomóc, a nie mogłam tego tak zostawić, ponieważ jeszcze
by ktoś wszedł na roztłuczoną porcelanę i zrobił sobie krzywdę...
Nagle odezwał się znajomy głos...
-Co ty robisz ?- zapytała zaspana Karolcia, którą obudził spadający na podłogę wazon.
-Sprzątam śpiochu. Idź spać.- powiedziałam.
-Okej.- powiedziała, po czym już smacznie chrapała.
Następnego dnia, zostałam bardzo brutalnie obudzona przez dziwnie ubranego Harry'ego...
Miał na sobie jakieś szaty i mówiąc szczerze, wyglądał jak ksiądz.
Potem przyszli wszyscy do mojego i Harry'ego pokoju. Wyglądali prawie tak samo...
Aż się wystraszyłam.
-Co wy macie na sobie ?- zapytałam
-To są szaty, które nosi się w Indiach. - powiedział Zayn.
-A  muszę to zakładać ? - powiedziałam.
-No jasne, że tak. Zrób to dla Zayn'a. A poza tym nam się to podoba.- powiedziała Karolina.
-Albo dla mnie ! - krzyknął Harry.
-No już dobrze, dobrze. - powiedziałam, po czym musiałam założyć to dziwne "coś". Okazało
się, że to ładnie wygląda i mi nawet pasuje...
Potem poszliśmy na drobne zakupy. Musiałam namawiać na to przez godzinę dziewczyny.
I tak one sie nie zgodziły... Poszedł ze mną Harry, który już wcześniej był w Jaipur.
-O jeny ! Nie wierzę ! - krzyknęłam.
-W co ?- zapytał.
-Zobacz, widziałam te szpilki na necie. Są strasznie drogie, ale śliczne. Zastanawiam się czy sobie je kupię...- powiedziałam.
Po 1 minucie... Nieee, za drogie.
-No to co idziemy dalej czy już do domu. Kupiłaś sobie sporo rzeczy.- powiedział Harry, cały obpakowany
moimi zakupami.
-Do domu kochanie, widzę, że jesteś zmęczony. Daj te torby. -powiedziałam.
-Nie ! - krzyknął z miną najwścielkejszego psa.
-No dobrze już dobrze. - powiedziałam klepiąc go po ramieniu.
Z racji te go, że Harry nie chciał iść do domu, poszliśmy nad rzeczkę.
Położył wszystkie torby na piasku. Oby dwoje weszliśmy do wody, mocząc te długie odzienia.
Zauważyliśmy wołającego nas po angielsku kolesia ze słoniem...
Harry powiedział, że ma dla mnie niespodziankę, a mianowicie przejażdzkę na słoniu.
Nasze, a raczej moje zakupy wziął ten niski pan z szarą i długą brodą.
Położył je na drugim sloniu. W końcu dotarliśmy do domu, w którym czekali na nas wszyscy.
Gdy weszłam, zawołałam dziewczyny, ponieważ kupiłam im drobne upominki.
Karolinie bransoletkę z muszelek, a Patrycji Naszyjnik.
Były bardzo zadowolone. Pochwaliłam się im moimi nowymi zdobyczami.
Nagle do pokoju wszedł Harry.
-Dziewczyny my idziemy się przejść.- powiedział.
-Okej - odparłyśmy hurem.
Nie było ich już dobre  trzy godziny. Zaczęłyśmy coś podejrzewać.
W końcu usłyszałyśmy klucz przekręcający się w zamku.
To byli oni.
- Co tak długo ? -zapytałam.
- A co tęskniłyście ? - powiedział Lou.
- No jasne. - powiedziałyśmy.
- Mamy dla was prezenty, napewno się spodobają. - powiedział Zayn.
- Jakie? - zapytała zaciekawiona Patrycja.
- Izabela to dla ciebie. - powiedział Harry wyjmując te boskie szpilki.
- O M G !- krzknęłam.- przecież one sa strasznie drogie.- powiedziałam zaszkokowana.
- Dla ciebie wszystko skarbie. - powiedział przytulając mnie.
*Patrycja*
Nagle Louis wyjął piękny zestaw biżuterii z chanell. Wiedziałam, że chanell jest strasznie drogi i nie mogłam
uwierzyć własnym oczom jak to ujrzałam.
-Dziękuję kochanie ! - krzyknęłam całując go  w usta.
*Karolina*
Ja na końcu otrzymałam swój prezent. Dostałam od mojego ukochanego 2 bejsbolówki.
Były śliczne. Jedna szara, a druga żółta. Byłam strasznie szczęśliwa.
-Dziękuję skarbie ty mój !- powiedziałam tuląc sie do niego.
-Nie ma za co dla ciebie wszystko słońce. - powiedział całując mnie w czoło.
*Izabela*
-Już dosyć tych czułości dzieci. - powiedziała mama Zayn'a ze śmiechem. - jest już kolacja.
-Już idziemy mamo- powiedział Zayn.
Gdy zeszliśmy do jadalni, ujrzeliśmy bardzo obfitą i bogatą w różnorodne owoce, kolację.
Mama Zayn'a przygotowywała jeszcze danie główne.
-Harry pomożesz mi ? - zapytała.
-Owszem, przecież jestem w tym znakomity.- powiedział.
-Mój urodzony kucharz. - powiedziałam po czym mnie objął.
Mama Zayn'a wraz z Harry'm przygotowali razem pyszną zupę warzywną. Gdy tak jedliśmy nagle na stół
weszła jakaś małpka. Wiedziałam, że w Indiach dozwolone jest mieć małpy w domu.
Zaczeła mnie łaskotać po plecach. Weszła mi na głowę, po czym Harry zdjął ją mówiąc:
-Nie dobra Candy.
-Jaka śliczna.- powiedziałam i wzięłam ją na ręce. Ona zaczęła usypiać jak małe dziecko.
Była jeszcze malutka. Miała nawet pampersa ! To było takie słodkie. Nagle zasnęła.
-Isabelle, jeśli możesz, oderwij się skarbie na chwilkę od jedzenia i zanieś Candy do jej łóżeczka.- powiedziała mama
Zayn'a. Pomyślałam : ' co ta małpka ma nawet swoje łóżko?!', aczkolwiek nic nie mówiłam, ponieważ ZANIEMÓWIŁAM.
-Tak, oczywiście. Pokoik na górze, w państwa pokoju ? - zapytałam.
-Tak, dziękuję.- powiedziała mama Zayn'a.- ta małpka cię lubi, ponieważ usypia tylko na rękach tego
kogo na prawdę kocha- powiedziała.
-To świetnie - odparłam po czym wstałam delikatnie od stołu, aby nie budzić maleństwa.
***
I zaraz 31 <3

Rozdział 29

*Karolina*
Niewyspana i rozkojarzona.
Taka byłam o 10 rano kiedy myłam zęby a mama mnie
wypytywała czy wszystko spakowałam.
-Spakowałaś szczoteczkę do zębów ? - pytanie numer jeden.
- Nooo - ledwo odpowiedziałam.
- A spakowałaś jakąś apteczkę - pytanie numer dwa, które wychodziły z mamy ust.
- Nooo - ledwiee jedyne słowo, które mi się z ust wydobywało.
- A spakowałaś Zayn`a ? - najdziwniejsze pytanie, którego niestety nie zrozumiałam.
- No mamo wszystko leży w bagażu w odpowiednich miejscach i pozycjach
żebym mogła znaleźć ! - skrzyczałam mamę jedynie ale ona się na mnie patrzyła jak
James Bond a ja nie wiedziałam o co jej chodzi i do tej pory nie wiem. Zrobiła '' pff '' i poszła. Ciekawe o co jej chodziło. Dziewczyny mogły spać dłużej.
Moja mama jak szalona tylko mi mówiła..:
- Weź te rajstopy z żyrandola, to juz nie te czasy ! - krzyczała mama ze
swojej sypialni a mi sie nie chciało ich brać i tak ledwo ten żyrandol wytrzymał moja skórkową kurtkę.
*Patrycja*
Była już godzina 13.00 a chłopaki juz czekali pod domem z walizkami.
Powiedzieli, żebyśmy nie gotowały obiadu a szybko przed lotem pojedziemy do restauracji.
I tak było. Wyszykowałyśmy się na długi lot w wygodne spodnie i w płaskie buty - haha to oczywiście żart..
Izabela wyszła o 9 rano szybko do najbliższego sklepu z ciuchami i kupiła nam wszystkim sukienki z nowej kolekcji. Założyłyśmy buty na delikatnych obcasach oprócz
Izabeli bo ona to założyła swoje najwyższe.
O 15 byliśmy w restauracji na szczęście mamy usiadły daleko od nas. Louis oczywiście wyglądał bosko.
W restauracji byłam bardzo rozkojarzona bo na powitanie Lou pocałował mnie namiętnie
ale tak jak tego nigdy nie zrobił. Podtrzymał rękę na moim lewym biodrze i przycisnął mnie mocno.
Roztopiłam sie w jego ustach to jakby znaczyło, że to jest jeszcze inny rozdział naszego życia.
Gdy wszyscy jedliśmy deser, Zayn coś nucił, to było całkiem ładne a zaczął nucić na
ruch swojej reki kiedy trzymał w niej naszyjnik przybliżając go Karolinie. Tylko to nie był zwykły naszyjnik.
Karolcia szybko wykrzyknęła:
-Czy to jest ten naszyjnik ? Ten z kryształem Svarowskiego,czy to  ten, który zaprojektowała firma Coco Chanell ?!
To było dziwne ale to był ten. Wykrzyknęła najgłośniejszą nutę w swoim gardle i musiała za to biedna przepraszać całą restauracje. Ale była wiocha..
- To dla ciebie kochanie wiem jak o nim marzyłaś - powiedział Zayn słodko do Karoliny.
Później nie wiedziałam co sie działo bo poszłam do toalety. Dziwnie się czułam przed całymi Indiami.
Po deserze wyszliśmy w restauracji szybko na lotnisko. Nie wiedziałyśmy ,ale poleciałyśmy bussiness clasą !
To było coś.
* Izabela *
Strasznie bałam sie lotu ale na szczęście Harry był cały czas ze mną i pocieszał mnie.
Przy starcie zaczęły mi łzy lecieć a biedny Harry mi je wycierał chusteczką.
Zaczął gadać głupoty o parowce. Nie wiedziałam o co mu chodzi ,ale to działało.
Śmiałam się aż mi się zrobiły czerwone policzki. Cały lot dziewczyny przespały.
A ja go przegadałam z Harry`m. Nie sądziłam, że chociaż sie tyle znamy, to że mamy tyle sobie do powiedzenia.
Spytał mi się coś co mnie bardzo ucieszyło.
- Wiesz Isabelle, niedługo kręcimy nowy teledysk. I, że jestem taki '' piękny ''
haha ( w tym czasie potrząsnął swoja barwną grzywką )
musze mieć piękną kobietę przy sobie. Może byś chciała wystąpić w tym teledysku ?- spytał Harry z nadzieją. Patrzył na mnie a ja uśmiechnęłam się i powiedziałam:
- Dla ciebie wszystko! - to było miłe.
Gdy wyładowaliśmy bagaże, pojechaliśmy białą limuzyną do domu Zayn`a. Zobaczyliśmy
go pierwszy raz, to po prostu zamek. Nie wiedzieliśmy, że on mieszka jak król.
Poznaliśmy jego rodziców. Byli strasznie podobni do Zayn`a a raczej on do nich.
I te piękne, jego mamy - kolorowe chustki i strój. Był boski!
Weszłyśmy do środka i sie przebrałyśmy i poszłyśmy spać bo byłyśmy zmęczone. Chłopaki również to uczynili.
***
29 i dojdzie dzisiaj do 31 :D

czwartek, 15 marca 2012

Rozdział 28

*Patrycja*
Dziś razem z Izką i Karoliną byłyśmy na potrójnej randce,
obejrzeliśmy jakąś komedię i zjedliśmy dużo popcornu.
Po kinie chłopaki odwieźli nas do domu ,
ale podczas drogi był pewien rozdział mojego pamiętnika, który był chyba drugi najważniejszy.
Zayn zaczął sie zacinać i był rozkojarzony. Ja z Louis`Em tylko dziwnie na siebie spoglądaliśmy i robiliśmy dziwne miny. Sama Karolina nie wiedziała o co chodzi, ale
Zayn 10 minut później zaczął swoja wielka przemowę o swojej kulturze i Indiach.
Zawsze dla niego był to krepujący temat. Karolina ścisnęła go za rękę wtedy
on robił duży oddech i powiedział :
- Wszyscy dokładnie wiecie ze ja pochodzę z Indii a moi rodzice tam ciągle mieszkają.
Ostatnio do nich dzwoniłem i mi przypomnieli, że niedługo jest '' Święto Przerwania postu '' - Zayn zaczął normalnie oddychać i sie zrelaksował.
- Jakiego święta ? - spytałam się.
- To święto, które zaczyna sie za 5 dni ono trwa 2 dni.
W tym dniu dziękujemy Bogu za przerwania postu i przebaczenia wszystkich grzechów.
Świętujemy, tańczymy i dajemy sobie prezenty. Kobiety robią tradycyjne potrawy
i to jest święto dla nas, naszej rodziny i Boga. I musze na nie jechać przynajmniej na to. - Zayn odpowiedział.
*Karolina*
Zastanawiałam się co on chce zrobić i byłam juz praktycznie pewna, że on mnie
zostawi na parę dni ale to jest ważniejsze nawet niż ja.
- Co chcesz wiec zrobić ? - spytałam się z niecierpliwością.
- Chce wam pokazać moje miasto Jaipur a także przedstawić moich rodziców.
Tak naprawdę nic nie wiecie o Indiach w wiadomościach są pokazane tylko złe strony. - Zayn to powiedział z błyskiem w oczach.
Byłam strasznie szczęśliwa ale nie wiedziałam co powiedzieć. Teraz mamy wolne w szkole.
Tylko, że z drugiej strony miałam myśli co z rodzicami.
- Jedziemy ! - odpowiedział Harry z Izabelą.
- Że jak ?! A co z rodzicami ? - Ja przerażona tylko sama sie o to spytałam, chyba nikt więcej o tym nie myślał.
- Ale ja już sie ich spytałem i one tez jada, tylko one by pojechały bardziej by
zwiedzać i do 5-cio-gwiazdkowego hotelu do Spa. Dla mnie to ok ! Pojedziemy tylko na
3 dni co to za problem ?! - Zayn trochę ze złością to powiedział moim zdaniem się stresował.
-No ok. – powiedziałam.
Nie miałam co innego do powiedzenia ,ale puścił mi oczko i mi szepnął '' to twój
obowiązek kochanie '' Jak to powiedział to mi sie aż ciepło zrobiło, brzmiało to trochę jak... jak.... jak bym  rzeczywiście była tą miłością, ta '' roszpunka '' z wysokiej wierzy.
Chłopcy pocałowali nas na dobranoc i odjechali do swoich domów.
My za to poszłyśmy spać, mamy juz wolne w szkole ,ale chciałyśmy być wyspane.
* Izabela *
Spałyśmy tak słodko aż nagle o 3 w nocy zadzwonił telefon.
Obudził cały dom a raczej tylko mnie i dziewczyny bo mamy to śpią za mocno by wstać.
Ja odebrałam i powiedziałam z lekkim i zachrypniętym głosem  ”hallo”.
Okazało się, że zadzwonił Zayn i powiedział ze nie może się dodzwonić do Karoliny
a musi tam powiedzieć, że odlatujemy jutro o 17.00.
- Co ?! - powiedziałam a raczej krzyknęłam .
- Lecimy o 17.00 jutro - Zayn powiedział jeszcze raz i powoli.
- Zayn, jest 3 nad ranem chodzi ci o dzisiaj czy jutro ? - spytałam zaspana.
- A, sorry o dzisiaj jednak chodzi - Zayn szybko powiedział a ja odłożyłam słuchawkę
i krzyknęłam do dziewczyn :
- LECIMY DZIŚ O 17, SZYBKO SZUKAĆ WALIZKI I SIE PAKOWAĆ !Na szczęście jakoś dziewczyny to zrozumiały i szybko biegały po domu a Patrycja
wyskoczyła na boso do garażu po walizki. Oni chyba nie wiedzą ile dziewczynom
zajmuje  spakowanie się. Karolina była jak szalona. Nie dość, że sie przed chwilą się o
tym dowiedziała to teraz się musiała spakować. Wyrzucała wszystkie
rzeczy z szafy a potem sie skapnęła, że połowę ma na żyrandolu.
Tyle ubrań było do spakowania, trzeba było się wyszykować a zostało nam tak mało czasu.
A mieliśmy lecieć aż 5 godzin. To była szaleńcza i niedospana noc.
Chłopaki nawet sobie nie zdaja sprawy ile kobiety muszą czasu poświęcić
i co powinny robić by pięknie wyglądać ! Gdy skończyłam się pakować, była już
6:00. Chciałam zobaczyć jak radzi sobie Patrycja. A kochana zasnęła na walizce.
Gdy poszłam do Karoliny to mówiłam do niej a ona majaczyła coś pod nosem i leżała na łóżku. Powoli zasypiała i coś mi mówiła a wychodziło jej jakieś '' brym brym brym '' ! Myślałam, że padnę ze śmiechu.
Obudziłam Patrycję i kazałam jej iść do łóżka a ona otworzyła oczy i krzyczała:
-Nie spakowałam się, szybko lecę po Karolinę!
*Patrycja *
Ledwo śpiąca pobiegłam do Karolci i się jej spytam czy sie spakowała a ona wydawała dziwne dźwięki przez sen.
Wzięłam rękę i włożyłam jej pod bluzkę i ją drapałam a ona krzyczy
- Co mnie drapiesz przecież nie śpię !
- Nie, nie wcale brym brym brym ! Hahaha! - śmiałam sie z niej.
O 7 rano wszystkie byłyśmy gotowe i poszłyśmy spać.

***
ten rozdział pisała Patrycja N.
przepraszamy ale powtórzył się jeden z rozdziałów.
dzisiaj dodam do 31 :) 
Papa :**