poniedziałek, 12 marca 2012

Rozdział 26

*Patrycja*
Nagle do mojego pokoju wparowała szczęśliwa Iza i zaczęła szeptać, że mi dziękuje i w ogóle.
Nie wiedziałam o co jej chodzi...
*Karolina*
Usłyszałam jak ktoś wchodzi do mojego pokoju. Szybko powiedziałam
 Zayn'owi, aby schował się pod łóżko, bo to być może moja mama.
On wykonał polecenie, ale okazało się, że to Iza.
Mówiła, że mi dziękuje, i wtedy  z pod mojego łóżka wyszedł Zayn i powiedział:
-Nie ma za co, o wszystkim powiadomiłem Harry'ego w sms'ie.
-Dziękuję.- powiedziała i go przytuliła.
Potem weszła Patrycja i wszyscy zaczęliśmy się tulić do siebie.
*Izabela*
Zupełnie zapomniałam o przemoczonym Harry'm, który stał przed drzwiami w ulewną noc.
Szybko zbiegłam po schodach, otworzyłam mu drzwi i rzuciłam mu sie w ramiona.
Dał mi bukiet róż. Zaprosiłam go do mojego pokoju, zrobiłam ciepłej herbaty
 i dałam jakiś koc, aby sie ogrzał, ponieważ było mu na prawdę zimno...
-I co wierzysz teraz, że cię kocham ?  - zapytałam.
-Tak, byłem głupi i zazdrosny jak zawsze ja i uwierzyłem temu głupcowi Justin'owi...
- Tak się cieszę! Nawet nie wiesz jak jestem z tego powodu szczęśliwa..myślałam,
że nigdy mi nie uwierzysz i nie będziesz chciał ze mną być. – powiedziałam i pocałowałam go.
Zapomniałam, że jest cały mokry więc dałam mu jakąś koszulkę, k
tórą znalazłam w mojej szafie kiedyś. Kupiłam ją mojemu chłopakow
i ( teraz byłemu ) ale nie dałam mu jej bo właśnie wtedy mnie skrzywdził.
 Harry przebrał koszulkę i okrył się kocem. Karolina i Zayn poszli do pokoju
a Louis i Patrycja byli głodni więc udali się do kuchni.
*Patrycja*
Louis opowiedział mi o tym jak to było dokładnie z Izą i Harry`m. Na szczęście już jest wszystko dobrze.
 Gdy zeszliśmy na dół nie spodziewaliśmy się tam mojej mamy.
- O. Wy jeszcze nie śpicie? – zapytała.
- Nie..a ty mamo.. coś się stało, że nie śpisz?
- Nie..po prostu nie mogłam zasnąć. – powiedziała z uśmiechem.
- Aha to dobrze ! Ja i Louis jesteśmy głodni wiec przyszliśmy coś przekąsić.
– powiedziałam a Louis przytaknął głową.
- To może wam coś przygotować? Co prawda jest późno ale chyba nic się nie stanie.
Zawołajcie dziewczyny.
Spojrzałam na Louis`a a on na mnie. Chyba to samo chodziło nam po głowie.
 Gdy zawołałam dziewczyny one zeszły na dół ale bez chłopaków.
- Chłopaki !!! Wiem, że tam jesteście. – krzyknęła moja mama.
Chłopcy wyszli trochę zaczerwienieni i nie wiedzieli co powiedzieć.
Nagle Karolinka powiedziała do mojej mamy:
- Czy chłopcy mogą zostać na noc?
- Oczywiście..ale gdzie będą spać? – zapytała.
My nie wiedzieliśmy co odpowiedzieć. Najzwyczajniej moja mama nie wiedziała,
że nic się nie stanie gdy chłopaki będą spać koło dziewczyn. Chyba bała się, że do czegoś dojdzie.
- Aa..już rozumiem..no dobrze ! Ale być spokojnie ! A teraz siadajcie a ja przygotuję coś dobrego.
– powiedziała moja mamusia Ola.
My posłusznie usiedliśmy i popatrzyliśmy się wszyscy na siebie. Zapadła mroczna cisza.
 Słychać było tylko moją mamę jak tłukła się z garami.
Nagle Harry podniósł się i zaproponował mojej mamie pomoc. :
- Może pani pomóc?
- Chłopcze! Siadaj. Pewnie się na tym nie znasz. – bąknęła moja mama
choć wiele słyszała o Harry`m jako o słynnym kucharzu lecz wolała zachować swój honor.
Nie chciała aby młodszy a zwłaszcza płci męskiej pomagał jej w kuchni.
- Harry świetnie gotuje ! Przyrządźcie coś smakowitego razem. – powiedziała radośnie Iza.
- Niech pani się nie da prosić. – powiedział Harry z uśmiechem od ucha do ucha.
Moja mama zauważyła, że Hazza bardzo nalega. Iza przyglądała się mu... a zwłaszcza jego
dołeczkom na policzkach.
- No dobrze ! Niech będzie. Sprawdzimy co umiesz. – powiedziała mamusia z podejrzliwym wzrokiem.
Harry wziął się za posiłek. Ustaliliśmy,
żeby nasi słynni kucharze przygotowali coś na szybko więc wybraliśmy tosty.
Hazza sprytnie kroił ser i pomidory a mama Ola nakładała szynkę i smarowała chleb
masłem po czym wkładała tosty do tostera. Mamuśka była pod wrażeniem.
Patrzyła na Harry`ego i widziała jak bardzo kocha gotować.
- Chłopcze! Może z muzyki przerzucisz się na kucharstwo ? ! – zapytała z żartem moja mama.
- Wolę pozostać przy muzyce. – odpowiedział ze śmiechem Harry.
Wszyscy zjedliśmy tosty. Jednak pewnej osobie czegoś brakowało. A czego? MARCHEWKI.
Chyba wiadomo o kogo chodzi. Nasz Louis prawie zawsze miał ochotę na marchewkę.
A nawet jeśli nie chciało mu się jeść to nigdy jej nie odmówił.

***
Dziękujemy, że czytacie nasze opowiadanie :**
Ale jest mało komentarzy :(
Pozdrawiam <3
~~Ola.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz