środa, 15 lutego 2012

Rozdział 9

*Izabela*
To było niesamowite... Śliczny i drogi samochód, podjechał po mnie i za kierownicą był mój idol...
-Gdzie jedziemy ? - zapytałam oczywiście po angielsku.
-Zobaczysz, a jak masz na imię ? Wiem, że jesteś moją fanką, ale nie wiem jak masz na imię...- zapytał.
-Mam na imię Isabelle.-( po angielsku to Izabela)- odpowiedziałam.
-Aha.-odparł.- droga będzie dość długa, a więc, jeżeli chcesz to możemy gdzieś stanąć i coś zjeść.
-Nie dziękuję, a ile będzie trwała ?- zapytałam
-Jeszcze 1 godz i 30 min. - odpowiedział.
-Aha.- odparłam.
-Dziewczyny też tam jadą ?
-Tak.- odparł.
-To ja zadzwonię do naszych mam, aby się nie martwiły.
-Już wszystkim się zająłem.-odpowiedział Harry.
-A co konkretnie naszym mamom powiedziałeś ? - zapytałam.
-No... powiedziałem, że jedziecie z nami na przejażdżkę, a one życzyły nam dobrej zabawy.- odpowiedział.
Po godzinie i 30 minutach dotarliśmy na miejsce. Gdy wyszłam z samochodu,Harry kazał mi się odwrócić i zapytał:
-Czy mogę na chwilkę ci zdjąć bandamkę z głowy ?
-Tak, ale po co ?- odparłam.
-Bo chce, aby była to niespodzianka. - odpowiedział.
-Okej.
Gdy zdjął mi delikatnie bandamkę z głowy, założył mi ją na oczy, abym nic nie widziała. Szliśmy przed siebie, a tu nagle
poczułam coś mokrego pod nogami. I zaczęłam piszczeć, a on powiedział, żebym się nie bała i, że przy nim nic mi się nie stanie. Czułam także
zapach dymu. Gdy w końcu zdjął mi bandamkę ujrzałam piękne, czyściutkie morze, w którym stałam i dlatego miałam mokre nogi.
A zapach dymu dochodził z ogniska. W okół były rozstawione namioty. Ujrzałam, także moje dwie najlepsze przyjaciółki, razem
ze swoimi idolami.
*Karolina*
To było jak w bajce. Chłopak, który mi się podobał, a nawet bardzo podobał, zrobił to wszystko dla mnie, to samo było z dziewczynami
Niesamowite uczucie... Nagle przypomniałam sobie, że jutro urodziny Izki. Nie wiedziałam co mam robić, nie miałam jeszcze prezentu.
Poszłam  do Patrycji. Było mi głupio, bo zapomniałam o urodzinach mojej najlepszej przyjaciółki...
-Patrycja, pamiętasz o jutrzejszych urodzinach Izabeli ?-zapytałam
-O matko!!! Na śmierć zapomniałam...- odparła, z wystraszoną miną.
-Ja też.- powiedziałam.
Zawołałam wszystkich oprócz Izy, która nie wiedziała o co chodzi i została nad brzegiem morza. Powiedziałam, że  ma jutro urodziny.
-I co robimy?- zapytałam.
-No jak to co ?-odpowiedział Harry- jutro z samego rana  pojadę do miasta z chłopakami, a wy się nią zajmiecie, aby nic nie podejrzewała.
-Ok.-powiedziałam.-tylko, my nie mamy kasy na prezent przy sobie, musielibyście jechać do naszego domu, po nasze torebki.
-No co ty?  Oszalałaś?!- powiedział Louis, oburzony.
Po tych słowach, poszliśmy do Izy, która nadal siedziała nad brzegiem morza i patrzyła w horyzont. Potem siedzieliśmy do północy przy ognisku, aż
w końcu poszliśmy wszyscy spać do naszych namiotów. Namioty były dwa, jeden trzyosobowy, a drugi dwuosobowy, a więc ktoś musiał spać w samochodzie.
Padło na Harry'ego.
*Izabela*
W nocy nie mogłam spać. Myślałam o   Harry'm, który musiał się męczyć w samochodzie. On tez nie spał, wiem bo go słyszałam. Wyszłam z namiotu i zapytałam:
-Harry nie śpisz?
-Nie mogę zasnąć, a ty idź spać i nie martw się mną.- odpowiedział.
-Ale ja tez nie mogę zasnąć.-powiedziałam.
Po tych słowach oby dwoje poszliśmy nad brzeg morza. Gdy szliśmy sobie te 25 metrów, on ni z tąd ni z owąd złapał mnie za rękę, abyśmy ze sobą chodzili.
To było niesamowite. Ja się do niego uśmiechnęłam. Usiedliśmy nad brzegiem.
-Iza, pamiętam cię z koncertu. Od tamtego momentu, nie mogłem przestać o tobie myśleć...- powiedział.
-To słodkie.- odparłam po czym on mnie przytulił.
Nie wiem w jaki sposób zasnęliśmy. Właśnie na piasku, z nogami zamoczonymi w wodzie. Rano obudziłam się w namiocie nie mam pojęcia w jaki sposób.
Dziewczyny już wstały.
-W jaki sposób znalazłam sieęw namiocie, przecież zasnęłam nad brzegiem morza.?- zapytałam
-Harry cie przeniósł, bo myślał, że jest ci zimno.- odpowiedziała Patrycja z uśmiechem.
-A gdzie oni są ?- zapytałam.
-Zadajesz dzisiaj mnóstwo pytań, a chłopaki są na mieście.- odpowiedziała Karolcia.
Dobrze, że był weekend, więc mogłyśmy jeszcze zostać z chłopakami, nad morzem. Gdy  przyjechali, Harry zrobił nam pyszne śniadanko.
A wcześniej zobaczyłam, że niosą jakieś pudełko, na które uważają, jak na jajko . Gdy jedliśmy sniadanie, nagle wszyscy zaczęli mi śpiewac "happy birhday to you(...)".
Wtedy zupełnie zapomniałam , że są moje urodziny. Popłakałam się ze wzruszenia, a wszyscy mnie przytulili.
-Zaczekaj chwilkę, cos dla ciebie mam, a właściwie mamy- powiedział Harry.
-Okej zaczekam.- odparłam nie wiedząc co się dzieje.
Wtedy ujrzałam właśnie to pudełko.
-Otwórz- powiedział Harry- to prezent od nas wszystkich.
Gdy otworzyłam, zobaczyłam ślicznego, słodkiego szczeniaka rasy lablador.
-O matko !!! Dziękuję wam ! Jesteście kochani.- powiedziałam po czym uściskałam wszystkich po kolei.- skąd wiedzieliście, że akurat labladory lubię ?-zapytałam.
-Od twoich przyjaciółek- powiedział  Zayn tuląc do siebie Karolcie.
-Ale, jak moja mama się  nie zgodzi na psa ?
-Twoja mama o wszystkim wie, i powiedziała, abyśmy życzyli ci od niej wszystkiego najlepszego na 17 urodziny.- powiedział Harry.
-Widzę, że wszystkim się zająłeś.- powiedziałam do Harry'ego po czym przytuliłam go.
Nawet kupił mi wszystko co potrzebne dla pieska, to było takie słodkie...
- No to co idziemy popływać ? - zapytał Louis.
-Nie mamy strojów kąpielowych...- odpowiedziałam.
-Tym tez się zająłem.- powiedział Harry.
-Jesteś niesamowity !- powiedziałam.
-Dziękuję.-odparł.
-Dowiedzieliśmy się jakie lubicie kolory i macie w takich kolorach  stroje.- powiedział Zayn.
Po tych słowach wskoczyłyśmy w stroje, które nam dali.  Były prześliczne.  Gdy tak beztrosko pływaliśmy w wodzie, nadjechał samochód, a w nim Liam i Niall
 ze swoimi dziewczynami. Dołączyli się do nas, złożyli mi życzenia i po godzinie 22:00 pojechali  do miasta.
__________________________________________________________________
No to już  9 rozdział. Prosimy o komentarze.
Pracujemy już nad 15 rozdziałem.
Obiecujemy, że teraz będą o wiele ciekawsze :**



2 komentarze: